A więc utrzymując powstałą terminologię, na początek parada "zdychaczów" :)
Tutaj ciężko, poprzedni rok, był bardziej obfitszy w sentymenty, ale ten był pełen ciekawych życiowych zwrotów akcji :P
Koniecznie lokujemy tutaj ścieżkę dźwiękową do "Miasta aniołów" (1998)! (W pierwszym poście pojawiają się już 2 piosenki z tego soundtracku.) Się słuchało się zdychało w roku 1999/2000 i teraz czasami. Sam film - nie bardzo.
Kolejne miejsce zajmuje Alanis Morissette i jej drugi album "Supposed Former Infatuation Junkie" (1998) - według mnie najlepszy - głęboki, różnorodny i takie tam superlatywy. Uwielbiam wszystkie kawałki. Odkryty niedawno - w 2007. Topowe to: "Thank you", "One" i the best:
I na koniec zdychaczów 3 naj naj naj utwory - Placebo, z drugiego ich albumu "Without You I'm nothing" (1998). Słuchane na zabój np. nawet - wczoraj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz